Portugalski czteromasztowiec Santa Maria Manuela weźmie udział w tegorocznym finale regat Tall Ships Races. Będzie to jego pierwsza wizyta w Szczecinie i zarazem druga w Polsce. W 2014 roku jednostka była jedną z gwiazd zlotu żaglowców Operacja Żagle Gdyni. Statek został ostatnio kupiony przez właściciela sieci Biedronka.
Czteromasztowy szkuner zbudowano w Lizbonie w 1937 roku, w rekordowym czasie 62 dni. Stal, z której powstały kadłuby Santa Marii Manueli i siostrzanej Creouli była przeznaczona pod budowę dwóch okrętów wojennych. Choć zamówienia ostatecznie nie zrealizowano, to najwyższej jakości surowiec się nie zmarnował. Na jednostkach, które z niego stworzono zamiast dział zainstalowano maszty, a maskujące szare barwy zastąpiła biel.

Przez lata statek był częścią słynnej portugalskiej białej floty, której jednostki służyły do połowu dorsza u wybrzeży Nowej Fundlandii. Stąd charakterystyczny kształt kadłuba – z wysokim dziobem, szeroką rufą i obniżoną na środku burtą, co ułatwiało ładowanie złowionych ryb na pokład. Załoga Santa Marii Manueli liczyła wówczas 72 osoby, z czego aż 54 to rybacy, którzy po dotarciu na łowisko, przesiadali się przy dobrej pogodzie do mniejszych łodzi.
– Pamiętam, że to była bardzo ciężka praca. Mieliśmy dla siebie bardzo mało miejsca, bo pokład prawie zawsze był pełen złowionych ryb, które potem trafiały do ładowni – wspomina Antonio Sao Marcos, kapitan jednostki.
Statek z reguły pływał na silniku z jednocześnie postawionymi żaglami, osiągając szybkość maksymalną 13 węzłów, dzięki czemu przeloty na trasie z północnego Atlantyku do Portugalii nie trwały dłużej niż 10 dni, co gwarantowało, że złowione ryby trafią do odbiorców świeże.

Pod koniec lat 60. żaglowce na łowiskach zaczęły być wypierane przez jednostki o napędzie motorowym. Przebudowano też Santa Marię Manuelę, która pozbawiona masztów i z dodaną tylną nadbudówką wyglądała jak typowy statek handlowy. Na początku lat 90., po kilku dyplomatycznych „wojnach dorszowych”, a także przetrzebieniu populacji ryb, zaprzestano połowów w wybrzeży Nowej Fundlandii. Nikomu niepotrzebny statek zacumowano w porcie Aveiro, gdzie przez lata niszczał, aż w 2007 roku został zakupiony przez firmę Pascoal & Filhos. Jej współwłaściciel Anibal Paiao jest uczuciowo związany z portugalską białą flotą, gdyż zarówno jego dziadek, ojciec, jak i wuj byli kapitanami jej jednostek.

Żmudne prace nad rewitalizacją Santa Marii Manueli trwały trzy lata. Statek został wyremontowany i odrestaurowany według pierwotnych planów z 1937 roku. Od maja 2010 roku pływa jako jednostka szkolna. Ma już za sobą sentymentalną podróż do Nowej Fundlandii. Regularnie też uczestniczy w regatach The Tall Ships Races. Portem macierzystym żaglowca jest Aveiro, choć wkrótce może się to zmienić. Statek bowiem w listopadzie 2016 roku został kupiony przez Recheio Cash and Carry jedną ze spółek grupy Jeronimo Martins (właściciela m.in. sieci sklepów Biedronka). Jak udało nam się dowiedzieć, istnieją plany przeniesienia szkunera do Lizbony. Możliwe, że fundusze uzyskane ze sprzedaży posłużą dotychczasowemu armatorowi do przyspieszenia prac remontowych na innej jednostce – bliźniaczym Argusie. Ten wybudowany w 1938 roku szkuner kiedyś również był częścią portugalskiej floty rybackiej. Gdy przyszła dekoniunktura, trafił na Karaiby, gdzie pod zmienioną na Polynesia nazwą pływał jako jacht turystyczny. W ostatnich latach jednak niszczał. Być może wkrótce znów, jak „Santa Maria Manuela”, wróci do dawnej świetności?
Krzysztof Romański
Zdjęcie w nagłówku: www.santamariamanuela.blogspot.com
15.02.2017 r.
Obejrzyj galerię zdjęć Santa Marii Manueli: