Urugwajski szkuner pod żaglami

Problemy Capitana Mirandy

Przedłuża się remont urugwajskiego żaglowca Capitan Miranda. Szkuner musiał wycofać się przez to z udziału w Velas Latinoamerica.

 

Wydawało się, że po trwającym ponad 4 lata remoncie (o którego zakończeniu informowaliśmy w osobnym artykule tutaj) Capitan Miranda na dobre wróci do regularnej żeglugi. Niestety, już po wyjściu ze stoczni, w trakcie prób morskich okazało się, że nie ze wszystkimi problemami udało się uporać. W styczniu br. żaglowiec trzeba więc było skierować do dalszej naprawy, realizowanej od przy portowym nabrzeżu w Montevideo. Rozpoczął się wyścig z czasem, by zdążyć przed Velas Latinoamerica, co ostatecznie się nie udało. Jednostka z charakterystycznym czarnym kadłubem wzięła co prawda udział w urugwajskiej odsłonie imprezy, jednak miało to wymiar raczej symboliczny. Tamtejsza Marynarka Wojenna za wszelką cenę chciała uniknąć prestiżowej wpadki, jaką byłaby nieobecność flagowego okrętu w towarzystwie odwiedzającej ich kraj floty żaglowców. Capitan Miranda czynił więc honory gospodarza podczas zlotu w Punta del Este i Montevideo, zaprezentował się nawet w paradzie wieńczącej imprezę w stolicy Urugwaju, ale zaraz potem wrócił do macierzystego portu, w którym czekają go dalsze prace remontowe. Według ostatnich prognoz, 30 maja szkuner wyruszy „w pogoń” za resztą uczestników Velas Latinoamerica, tak by dołączyć do nich w Curazao.

 

Urugwajski szkuner Capitan Miranda z lotu ptaka
Urugwajski szkuner Capitan Miranda z lotu ptaka / www.capitanmiranda.org.uy

 

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w przyszłym roku Capitan Miranda popłynie w swój drugi rejs dookoła świata. W latach 1987-88, jako pierwsza jednostka pod urugwajską banderą, okrążył glob. Rejs trwał 355 dni. W tym czasie Capitan Miranda pokonał dystans 34 101 mil morskich. Po drodze odwiedził Sydney, gdzie razem z żaglowcami z całego świata (m.in. naszym Darem Młodzieży) uświetnił obchody 200-lecia Australii. Podczas przyszłorocznej eskapady na pewno odwiedzi Europę – możliwe więc, że po raz trzeci będzie miał okazję odwiedzić Polskę. Do tej pory dwukrotnie cumował w Gdyni – w 1991 i 2008 roku.

 

Capitan Miranda wchodzi do portu w Gdyni podczas jedynej do tej pory wizyty w Polsce. 20 sierpnia 2008 roku.
Capitan Miranda wchodzi do portu w Gdyni podczas swojej drugiej wizyty w Polsce. 20 sierpnia 2008 roku. / www.mw.mil.pl

 

Capitan Miranda to stalowy szkuner o długości 64 metrów. Ma 3 maszty na których nosi 8 żagli o łącznej powierzchni 722 metrów kwadratowych. W rejs może zabrać 95 osób. Portem macierzystym jednostki jest stolica kraju – Montevideo. Karierę jako żaglowiec rozpoczął dopiero w 1978 roku. Wcześniej służył jako okręt hydrograficzny, który od 1930 roku prowadził badania urugwajskiego wybrzeża. Powstał w hiszpańskiej stoczni Matagorda w Kadyksie. Co ciekawe, jego budowa trwała niewiele ponad pół roku. W 1976 roku wysłużony motorowiec wycofano ze służby. Miał trafić na złom, jednak zamiast „na żyletki”, postanowiono przerobić go na szkolny szkuner. Nazwa upamiętnia kapitana Francisco Prudencio Mirandę – pochodzącego z hiszpańskiej rodziny, ale urodzonego już w Montevideo w 1869 roku – oficera urugwajskiej marynarki, który dał się poznać jako znakomity geograf.

 

Krzysztof Romański

5.05.2018 r.

Dodaj komentarz