Dla drewnianego żaglowca taka wiadomość często oznacza wyrok śmierci. Poszycie francuskiej barkentyny Le Marité trawi grzyb. Armator i sympatycy jednostki jednak nie dają za wygraną. Czy uda się uratować legendę?
Krzysztof Romański, 16.05.2025 r.
Gdy w czerwcu 2023 roku Le Marité hucznie świętował w macierzystym Granville swoje setne urodziny, nic nie zapowiadało nadciągającego dramatu. Wraz z nadejściem jesieni dla żaglowca przyszły złe dni. Podczas remontu w Port-en-Bessin, po usunięciu części balastu i inspekcji fragmentów, które na co dzień były niedostępne, okazało się, że w podwodnej części kadłuba stwierdzono obecność grzyba.
Jednostka do dziś przebywa w stoczni. Jej armator i sympatycy postanowili powalczyć o uratowanie historycznego statku. Uruchomiono zbiórkę środków, która trwa tutaj. Na początek potrzeba 150 tysięcy euro. Jak dotąd, udało się zgromadzić ponad 66 tys. Pomagają indywidualni darczyńcy, instytucje i firmy, m.in. organizator zlotu Armada w Rouen, ale też gdańska żaglownia Sail Service.

Trzy różne gatunki grzyba skoncentrowały się w podwodnej części kadłuba i atakują drewno. Po wyjęciu statku z wody i oczyszczeniu okazało się, że część planek była zbyt miękka. Pomimo tego, że ich grubość wynosiła 6 cm, to nóż przechodził przez nie jak przez masło. Musieliśmy więc usunąć dużą część poszycia – na łamach magazynu Voiles et Voiliers opowiadał dyrektor biura armatorskiego Stéphane Gautier.
Czy uda się uratować ostatniego świadka francuskiej historii połowów na obfitych w dorsza wodach Grand Banks przy Nowej Fundlandii? Bretońscy i normandzcy rybacy przez kilka stuleci wyprawiali się na łowiska za oceanem na pokładach drewnianych szkunerów. Po dotarciu na miejsce żaglowce zamieniały się w statki-bazy, a do pracy na całodniowe łowy wysyłano rybaków w niewielkich dwuosobowych łódkach. Połów trafiał do ładowni żaglowca, po wypełnieniu których ruszano z powrotem do Europy, by jak najszybciej sprzedać cenny towar.
Le Marité jest ostatnim francuskim statkiem, który rzeczywiście brał udział w rybackich kampaniach. wybudowany w 1921 roku, eksploatowany w ten sposób był przez niemal 9 lat. W 1930 roku przeszedł w ręce armatora z Danii, który znalazł dla niego nowy akwen – wody w okolicach Islandii. W połowie lat 50. żaglowiec przebudowano – pozbawiono masztów i wyposażono w silnik. Wciąż jednak wykorzystywano do połowów. W 1978 roku niszczejącą jednostkę kupili Szwedzi, którzy ponownie zrobili z niej żaglowiec. Zmienili też nazwę na Bla Marité af Pripps. Pod banderę francuską statek wrócił dopiero w 2003 roku. Dzisiejszy Le Marité to już nie szkuner, a barkentyna. W latach 2017, 2018 i 2019 trzykrotnie odwiedzał Polskę w ramach kampanii promującej egzotyczne owoce pochodzące z zamorskich obszarów Unii Europejskiej – Gwadelupy, Martyniki, Madery i Wysp Kanaryjskich.
Krzysztof Romański
16 maja 2025 roku
Zdjęcie w nagłówku: Krzysztof Romański