Fregata L’Hermione, replika XVIII-wiecznego okrętu, który w 1780 roku przewiózł markiza de La Fayette do zbuntowanych kolonii, by ogłosić wsparcie Francji dla walki o niepodległość, dziś sama potrzebuje wsparcia. Czy uda się ją uratować?
Krzysztof Romański, 1.07.2025 r.
Współczesna L’Hermione została zbudowana w Rochefort w latach 1997–2014. Do jej konstrukcji wykorzystano tradycyjne techniki stolarskie i dębowe drewno, zgodnie z oryginalnymi planami z epoki. Powstawała równolegle, choć zdecydowanie dłużej od doskonale znanego w Polsce Gotheborga. Budowa była jednocześnie formą turystycznej atrakcji – dok, w którym powstawał żaglowiec można było bowiem zwiedzać.
Nowa L’Hermione sławę zyskała nie tylko dzięki wiernemu odwzorowaniu założeń historycznych, ale też udziałowi w międzynarodowych zlotach żaglowców. Jej pierwszą znaczącą wyprawą było przejście Atlantyku i powtórzenie trasy swojej protoplastki do Stanów Zjednoczonych. Na amerykańskich wodach powitał ją okręt US Navy – niszczyciel USS Mitscher.
L’Hermione to fregata o długości całkowitej 65 metrów, szerokości 11,4 metra i zanurzeniu sięgającym 5,8 metra. Jej powierzchnia ożaglowania wynosi ponad 2 200 metrów kwadratowych, a całość obsługuje załoga licząca około 80 osób. Choć przede wszystkim napędzana wiatrem, jednostka wyposażona jest również w dwa silniki pomocnicze, umożliwiające manewrowanie w portach i przy niesprzyjających warunkach na morzu. Kadłub wykonano z dębu, a maszty z modrzewia i jodły.
W 2021 roku, podczas rutynowego przeglądu w suchym doku, wykryto poważne uszkodzenia poszycia wywołane przez grzyby drewnożerne. Rozpoczęto prace naprawcze, jednak szybko okazało się, że koszty znacznie przewyższają pierwotne szacunki.
Obecnie L’Hermione przebywa w Anglet, gdzie oczekuje na wznowienie prac. Roczne utrzymanie w suchym doku to koszt 500 tys. euro. Organizacja Hermione-La Fayette apeluje o pomoc, zarówno ze strony państwowych instytucji, jak i prywatnych darczyńców. Armator szacuje, że ponad połowa niezbędnych robót została już wykonana, ale wciąż potrzeba co najmniej 5 milionów euro. Zbiórkę może wesprzeć każdy.
Dokładnie określiliśmy, co jeszcze jest do zrobienia i wiemy, jak to należy przeprowadzić. Jest chęć, jest energia – wszystko czego teraz potrzebujemy, to pieniądze. Czas nie działa na naszą korzyść. Jeśli żaglowiec pozostanie w tym stanie jeszcze kilka lat, nic nie zdoła go uratować – na łamach France Info mówi Guillaume Normandin, dyrektor techniczny stowarzyszenia, które jest armatorem jednostki.
L’Hermione to nie jedyny francuski żaglowiec, który zmaga się z problemem grzybów trawiących kadłub. Niedawno pisaliśmy o analogicznej przypadłości barkentyny Le Marite. Trzymamy kciuki, żeby w obu przypadkach, walka z przeciwnościami żeglarskiego losu zakończyła się pomyślnie.
Krzysztof Romański
1.07.2025 r.
Zdjęcie w nagłówku: Francis Latreille / Hermione