Amerykańska Krajowa Rada ds. Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) opublikowała wstępny raport dotyczący tragicznej kolizji meksykańskiego barku Cuauhtemoc z Mostem Brooklińskim. Dokument rzuca nowe światło na okoliczności zdarzenia, ale nie mówi nic o jego przyczynach.
Krzysztof Romański, 3.07.2025 r.
O tym wypadku mówił cały świat. Wieczorem 17 maja 2025 roku w Nowym Jorku, na oczach tysięcy osób obserwujących widowiskową paradę rejową, meksykański żaglowiec uderzył w most nad East River, połamał maszty, a dwójka kadetów, która stała na rejach zginęła. Ponadto, 19 osób zostało rannych. Niektóre bardzo poważnie.
Badaniem wypadku zajęła się Krajowa Rada ds. Bezpieczeństwa Transportu (National Transportation Safety Board), która przeprowadziła dokładne oględziny okrętu i przesłuchała wszystkie zaangażowane strony. Na końcowy raport przyjdzie nam poczekać co najmniej rok, natomiast teraz – po 30 dniach od rozpoczęcia dochodzenia – opublikowano raport wstępny.
Komendy po angielsku
Śledczy odtworzyli dokładny przebieg zdarzenia. Półtorej godziny przed kolizją, o godz. 19.02, na pokład wszedł pilot morski. O godz. 19.45 dołączył do niego pilot portowy. Ustalono, że prowadząc manewry, wydawali oni komendy w języku angielskim, które potwierdzane były przez kapitana, następnie tłumaczone na hiszpański i przekazywane odpowiednim członkom załogi do wykonania. Co istotne, kapitan przed odejściem żaglowca od nabrzeża przekazał pilotom, że napęd i układ sterowania są w dobrym stanie, bez żadnych usterek.
Wyjście z portu zaplanowano na moment pomiędzy przypływem i odpływem, w którym prąd rzeki jest najsłabszy. Pogoda i widoczność były dobre. O godz. 20.16 oddano cumy, trzy minuty później holownik Charles D. McAllister pomógł okrętowi odejść od kei. Pilot wydał komendę „wstecz” i Cuauhtemoc z prędkością 2,5 węzła powoli oddalał się od miejsca cumowania. O godz. 20.22 pilot wydał komendę „stop”, potem „powoli naprzód”, a by ułatwić obrót, holownikowi nakazał kontrowanie na dziobie po prawej burcie. Gdy kadłub okrętu zajął odpowiednią pozycję, padła komenda, by holownik wycofał się i przeszedł na rufę. I wtedy zaczęły się kłopoty.
Prawie 6 węzłów Cuauhtemoca
Między godz. 20.23 i 20.24 prędkość żaglowca wzrosła z 3,3 do 5,1 węzłów. Wówczas pilot poprosił o natychmiastową pomoc holownika, jednak ten nie był już w stanie zrównać się z płynącym coraz szybciej barkiem. Dokładnie o godz. 20.24 i 42 sekundy bezanmaszt uderzył w Most Brookliński. W tym momencie prędkość Cuauhtemoca dochodziła już do 6 węzłów. Jednostka zatrzymała się dopiero o godz. 20.27, po przejściu pod mostem i utracie dalszych masztów. Ocierając się o brzeg lewą burtą, okręt wytracił prędkość. O godz. 20.28 Cuauhtemoc odsunął się od brzegu, a jego załoga wówczas rzuciła obie kotwice. Chwilę potem na miejsce dotarły łodzie – policyjna i strażacka, które rozpoczęły transport pierwszych poszkodowanych do szpitali.
To tyle, jeśli chodzi o przebieg wypadku. Raport zawiera też informację, że zaangażowane osoby poddano testom na zawartość alkoholu we krwi. Wyniki wszystkich były negatywne. Ponadto, w dokumencie czytamy o uszkodzeniach odniesionych przez bark. Wymieniono m.in. zadrapania farby na lewej burcie i wygiętą płetwę sterową. Całość szkód wstępnie wyceniono na co najmniej 500 tysięcy dolarów.
Co dalej z barkiem Cuauhtemoc?
Bezpośrednio po wypadku, okręt żaglowiec został odholowany do nabrzeża nr 36 w Nowym Jorku. 6 czerwca przetransportowano go do stoczni na Brooklynie, gdzie wykonano inspekcję i pierwsze naprawy. Wstępny etap robót objął usunięcie uszkodzeń związanych z kolizją -wgniecenia, nadłamane elementy takielunku. 23 czerwca Cuauhtemoc w asyście holowników przeszedł do Caddell Shipyard na Staten Island, gdzie kontynuowany jest pełny remont. Jak zapewnia dowództwo meksykańskiej Marynarki Wojennej, okręt wkrótce powróci do regularnej służby.
Krzysztof Romański
3 lipca 2025 r.
Zdjęcie w nagłówku: Ben Cass