Angielska brygantyna Zebu, która w sobotę 15 maja zdryfowała na falochron i osiadła na dnie w Holyhead, została uznana za wrak. Dzieła zniszczenia dopełnił sztorm, który przeszedł nad portem 21 maja.
Krzysztof Romański, 21.05.2021 r.
O wypadku historycznego żaglowca informowaliśmy tutaj. W tygodniu wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. 19 maja armator – fundacja Tall Ship Zebu – wystosował oświadczenie, w którym mówił o przyczynach wypadku i o przyszłości. Wydźwięk komunikatu był jednoznacznie pozytywny. Czytamy w nim:
Od ostatniej soboty nieustannie monitorujemy sytuację i pracujemy z ekspertami nad planem ratunkowym. Aby zmniejszyć całkowitą wagę Zebu, jego maszty, takielunek i żagle zostały usunięte przez dźwigi portowe. Chodziło o to, by ustawić statek w pozycji pionowej, tak by był gotowy do podniesienia z wody. Po inspekcji, którą przeprowadzili nurkowie możemy potwierdzić, że kadłub jest znacznie mniej uszkodzony, niż początkowo się wydawało. Jest duża szansa, że Zebu zostanie uratowany.

Niestety, w czwartek 20 maja nad port w Holyhead nadciągnął sztorm. Jego skutki są dla Zebu opłakane. Poniżej publikujemy komunikat, wystosowany przez armatora, który nie pozostawia złudzeń co do przyszłości jednostki:
Z ciężkim sercem i wielkim smutkiem musimy ogłosić, że żaglowiec Zebu doznał dalszych ciężkich uszkodzeń. W czwartek, 20 maja, po zakończeniu usuwania ciężkich przedmiotów ze statku, musieliśmy przerwać dalsze przygotowania do podniesienia go z wody z powodu pogarszających się warunków pogodowych. Przez cały dzień i noc, aż do piątku 21 maja, Zebu poddawany był potwornym uderzeniom wiatru i morza. Wkrótce stało się jasne, że nie ma szans na uratowanie statku. Kapitan Gerrith Borrett musiał podjąć trudną decyzję o uznaniu Zebu za wrak. Ostatnie słowo należało do natury.
Pozostałości Zebu zostaną usunięte z falochronu Holyhead, ponieważ kapitanat portu ma uzasadnione obawy dotyczące bezpieczeństwa innych statków i ewentualnego zanieczyszczenia. Co więcej, prognozy pogody pokazują nadejście kolejnego sztormu. To brutalny koniec naszej wspaniałej starszej pani…
Prosimy wszystkich naszych sympatyków o uszanowanie tej trudnej sytuacji. To niezwykle ciężki czas dla nas. Informujemy, że nie będziemy uruchamiać żadnych inicjatyw zbierania funduszy. Nie będziemy również sprzedawać części kadłuba ani innych pamiątek z Zebu. Przestrzegamy przed możliwymi oszustwami.
Przypomnijmy, że 15 maja 2021 roku drewniana brygantyna Zebu osiadła na dnie portu Holyhead, do którego została wcześniej awaryjnie odholowana. Żaglowiec płynął z macierzystego Liverpoolu do Bristolu, gdzie miał zostać przeprowadzony remont.
Historia Zebu
Historia Zebu rozpoczęła się w 1937 roku w Szwecji, kiedy to Hugo Martin Wiren, armator z Kalmaru, złożył zamówienie na budowę drewnianego statku towarowego. Warte 23,5 tysiąca ówczesnych koron prace zlecono stoczni A.B. Holms w miejscowości Råå. Otaklowana jako kecz jednostka weszła do służby już w kwietniu 1938 roku pod nazwą Ziba. Pływała wożąc drewno, papier i rudę żelaza.
Podczas drugiej wojny światowej statek zapisał kilka chlubnych kart w swojej historii. Był m.in. wykorzystywany do przemytu broni do okupowanej Polski dla Armii Krajowej. Na jego pokładzie ewakuowano też żydowskich uchodźców z Danii. Po wojnie jednostka wróciła do pierwotnych zadań i długo – niemal do końca lat 60. – służyła jako bałtycki tramp przewożący towary. Zamiast żagli głównym napędem stała się para – w 1950 roku, po zdemontowaniu takielunku, na statku zainstalowano pierwszy silnik. W latach 70. Zebu trafił do Wielkiej Brytanii i został ponownie przekształcony w żaglowiec. Nabywca – Nick Broughton – wyczarterował jednostkę na potrzeby Operacji Raleigh, upamiętniającej jubileusz 400-lecia pierwszej wyprawy Waltera Raleigh’a. Ten angielski odkrywca (ale też m.in. poeta), faworyt królowej Elżbiety I, prowadził ekspedycje mające na celu doprowadzenie do skolonizowania Ameryki Północnej. Etapowy rejs rozpoczął się w 1984 roku i trwał cztery lata. W międzyczasie Zebu opłynął świat, a na jego pokładzie żeglowało w sumie ponad 500 młodych ludzi.

Po tej ekspedycji brygantyna została flagowym żaglowcem Liverpoolu. Rzadko opuszczała port, zwykle można ją było oglądać przy kei. W 2020 roku została wyposażona w elektryczny silnik pomocniczy. Według niedawnych planów, po remoncie w Bristolu, statek miał znów częściej wyruszać w rejsy. Miał zostać przekształcony w żywe pływające muzeum, pod którego żaglami odbywałoby się morskie wychowanie młodzieży.
Krzysztof Romański
21.05.2021 r.
Zdjęcie w nagłówku: BBC