Lady Ellen

Irlandia znów będzie miała szkolny żaglowiec

Po ponad 13 latach od zatonięcia brygantyny Asgard II, Irlandia doczeka się nowego flagowego żaglowca. Tę rolę będzie pełnić wybudowany w latach 1980-82 szkuner urejony Grace O’Malley, dotychczas znany pod nazwą Lady Ellen.

 

Krzysztof Romański, 4.10.2021 r.

 

11 września 2008 roku Asgard II poszedł na dno na wodach Zatoki Biskajskiej. Wypadek na szczęście nie pociągnął za sobą ofiar w ludziach, jednak od tego momentu Irlandia pozbawiona była żaglowca szkolnego. Wygląda na to, że ten czas dobiega końca. Jak donosi irlandzki magazyn Afloat, stowarzyszenie Atlantic Youth Trust, na którego czele stoi były uczestnik okołoziemskich regat Vandee Globe Enda O’Coineen, finalizuje zakup szkunera urejonego Lady Ellen. Pływająca pod szwedzką banderą jednostka od kilku lat była wystawiona na sprzedaż z ceną wywoławczą wynoszącą 2 miliony dolarów.

 

Długość całkowita stalowego żaglowca to 49,9 metrów. Na trzech masztach jednostka nosi 13 żagli o łącznej powierzchni 800 metrów kwadratowych. Na jej pokładzie w dłuższy rejs może wybrać się 37 osób. Portem macierzystym szkunera do tej pory była miejscowość Skarhamn. Jego właściciele czarterowali go na krótkie wyprawy pasażerskie, konferencje biznesowe i wesela. W swojej historii statek ma za sobą trawers Atlantyku – w 1984 roku uczestniczył w regatach z okazji 450. rocznicy wyprawy Jacques’a Cartiera. Jednostka została zwodowana 10 sierpnia 1980 roku w Malmo, zaś otaklowana i wyposażona w Skagen w Danii. Do służby weszła w 1982 roku. Projekt wzorowany był na, nieistniejącym już, towarowym szkunerze z 1908 roku o nazwie Ellen. Co ciekawe, do budowy użyto stali, która pierwotnie przeznaczona była na okręt podwodny. Pod irlandzką banderą żaglowiec ma się nazywać Grace O’Malley, na pamiątkę legendarnej „królowej piratów” z Mayo. 16-wieczna bohaterka jest jedną z najbarwniejszych postaci tamtejszego folkloru. Galion przedstawiający jej wizerunek zdobił dziób Asgarda II.

 

Pozyskanie żaglowca to ważny krok pokazujący, że chcemy utrzymać naszą bogatą morską tradycję, żeglarską wiedzę i umiejętności. W dobie pandemii, gdy młodzi ludzie borykają się z coraz większymi problemami psychicznymi, wspieranie tego typu projektów jest tym bardziej istotne – mówi na łamach magazynu Afloat Enda O’Coineen.

 

Zielony kadłub był wyróżnikiem „Asgarda II” / fot. Wikipedia

 

Warto w tym miejscu przypomnieć historię Asgarda II, który został zbudowany w 1981 roku według projektu Jacka Tyrrell’a. Powstał w małej stoczni w Arklow. Był niewielką, dwumasztową brygantyną o długości całkowitej prawie 33 metrów. Budowę żaglowca finansowało Ministerstwo Obrony, które przekazało jednostkę pod egidę stowarzyszeń zajmujących się wychowaniem morskim młodzieży. Pierwszym armatorem zostało więc Coiste an Asgard, a następnie Sail Training Ireland.

 

Statek nazwano na część historycznego jachtu Asgard, słynnego dzięki brawurowej akcji z 1914 roku. Pod pokładem jednostki przeszmuglowano wówczas broń z Niemiec do Dublina, by doposażyć powstałą rok wcześniej Irlandzką Armię Obywatelską (późniejszą Irlandzką Armię Republikańską). Dziś ten 16-metrowy jacht można oglądać w budynku jednego z dublińskich muzeów.

 

Asgard II każdego roku odbywał liczne rejsy z irlandzką młodzieżą po Morzu Północnym i Irlandzkim. Zimy często spędzał na Wyspach Kanaryjskich, daleko od chłodnego portu macierzystego w Dublinie. Miał też na swoim koncie jeszcze dalsze wyprawy – w 1985 roku przepłynął Atlantyk i odwiedził USA, a w 1987 roku dotarł do Australii. To była niezwykle sentymentalna podróż, śladami tysięcy Irlandczyków zesłanych karnie na antypody w XIX i XX wieku. W skład stałej załogi statku wchodziło 5 osób. Dodatkowo zamustrować mogło 20 pasażerów.

Drewniany Asgard II z kadłubem pomalowanym na zielono szybko stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych na świecie. Statek regularnie brał udział w The Tall Ships Races, a jego radosna załoga podbijała serca publiczności w każdym porcie. Tak było też podczas pobytów w Polsce. W 2003 roku brygantyna przypłynęła na zlot żaglowców do Gdyni, a cztery lata później do Szczecina. Kolejne odwiedziny w naszym kraju miały się odbyć w 2009 roku. Niestety, 11 września 2008 roku, krótko po północy będący w rejsie z Falmouth do francuskiego La Rochelle Asgard II zaczął nabierać wody. Pogoda była dobra, nikt na pokładzie nie poczuł żadnego uderzenia, jednak przeciek stawał się coraz większy. Szybko stało się jasne, że statkowe pompy nie dadzą sobie rady z odprowadzeniem wlewającej się do środka wody. Kapitan zarządził więc ewakuację. Całe szczęście działo się to stosunkowo blisko brzegu – zaledwie 20 mil – w dodatku na uczęszczanym szlaku zatoki Biskajskiej, dlatego pomoc nadeszła bardzo szybko. Na miejsce tragedii przyszły dwa statki, które przebywały w pobliżu, i dwie łodzie ratownicze. Wszyscy członkowie feralnego rejsu przeżyli, zaś pozostawiony na pastwę fal Asgard II zatonął około godziny 4 nad ranem.

 

„Asgard II” pod pełnymi żaglami / fot. Żeglarz

 

Śledztwo nie wskazało konkretnych powodów katastrofy. W raporcie napisano, że najprawdopodobniej nastąpiło zderzenie z podwodnym obiektem. Co to mogło być? Nie wiadomo do dziś.

 

Po tym, jak towarzystwo ubezpieczeniowe wypłaciło 3,8 mln euro odszkodowania, szybko podniosły się głosy, by statek, który spoczął na głębokości około 80 metrów wydobyć i wyremontować. Czas naglił – chodziło o to, by zdążyć przez zbyt dużym postępem podwodnych uszkodzeń. Ministerstwo Obrony nie wyraziło jednak zgody na finansowanie akcji. Urzędnicy przestraszyli się łatki „żaglowca, który zatonął”. Argumentowali, nie bez racji, że ciężko będzie przekonać rodziców, że ich dzieci są bezpieczne na jednostce, która ma w CV doświadczenie pójścia na dno.

 

Krzysztof Romański

4.10.2021 r.
Zdjęcie w nagłówku: Sea Independent

Dodaj komentarz