Ponad 1,3 miliona osób odwiedziło żaglowce podczas finału regat The Tall Ships Races 2024. Impreza gościła w Szczecinie już po raz czwarty w historii.
Krzysztof Romański, 7.08.2024 r.
Na zlot do Szczecina przypłynęło ponad 40 żaglowców biorących wcześniej udział w regatach oraz grupa statków i okrętów towarzyszących. Ogółem przy nabrzeżach stolicy Pomorza Zachodniego zacumowało ponad 65 jednostek. Największym żaglowcem tej edycji był Dar Młodzieży. Fregata Uniwersytetu Morskiego w Gdyni stanęła tuż obok Trasy Zamkowej, w sąsiedztwie otwartego w ubiegłym roku Morskiego Centrum Nauki. Charakterystyczny budynek sylwetką przypominający statek, z kolorowo podświetlaną elewacją, stanowił znakomite tło dla Daru, zwłaszcza po zmroku.
Chociaż oficjalnie finał rozpoczynał się 2 sierpnia, większość jednostek weszła do Szczecina już wcześniej. I robiła to w niezwykle efektowny sposób. W tym roku popularne były parady rejowe, z których wcześniej słynęli przede wszystkim żeglarze latynoamerykańscy. Tym razem o tak spektakularne powitanie portu postarały się także załogi Daru Młodzieży, Pogorii, Fryderyka Chopina, Kapitana Głowackiego i Iskry. Na pokładzie tej ostatniej dodatkowo odpalono jeszcze flary. To był jednak ledwie przedsmak tego, co wydarzyło się o godz. 17.00, w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Podchorążowie ustawili się na nabrzeżu wzdłuż burty Iskry z płonącymi flarami, a na platformie fokmasztu odpalono racę dymną. Honor poległym w Warszawie oddał również cumujący za rufą Iskry Gorch Fock. Żaglowiec szkolny niemieckiej marynarki wojennej opuścił banderę do połowy flagsztoku.
Zobacz nasza relację wideo z The Tall Ships Races 2024 Szczecin:
Najdłużej czekać na siebie kazał ekwadorski bark Guayas, który dotarł na miejsce 2 sierpnia po godz. 11. Warto było czekać, bo oprócz parady rejowej, licznie zgromadzona na kei publiczność mogła posłuchać żywiołowej latynoskiej muzyki, którą na żywo prezentowała okrętowa orkiestra. Wokalista ujął szczecinian brawurowym wykonaniem – po polsku – przeboju I ciebie też, bardzo zespołu Męskie Granie Orkiestra. Witający Guayasa nie mogli uwierzyć w to, co słyszą.
W piątkowy wieczór, gdy publiczność bawiła się doskonale na koncertach na scenie głównej, prezydent Szczecina Piotr Krzystek zaprosił wszystkich kapitanów na bankiet w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza. Przybysze z całego świata byli pod wrażeniem gmachu, efektownie oświetlonej elewacji, a przede wszystkim głównego audytorium, słynącego z doskonałej akustyki. Przemawiający w imieniu kapitanów komendant Daru Młodzieży Rafał Szymański podkreślał, że jako Polak jest dumny, że finał po raz kolejny odbywa się w Szczecinie i wyraził nadzieję, że miasto nadal będzie tak mocno zaangażowane w promocję wychowania morskiego i wspieranie żaglowców.
Z kolei dla prezydenta Szczecina tolszipy stały się okazją, by kontynuować tradycję rozpoczętą jeszcze w 2007 roku. Piotr Krzystek wspiął się wówczas na maszt Daru Młodzieży. Sześć lat później „zdobył” Kruzenszterna, a w 2017 roku wdrapał się na grotmaszt fregaty Shabab Oman II. Tym razem samorządowiec upatrzył sobie jednostkę z Ekwadoru. We wchodzeniu po wantach towarzyszył mu sam kapitan okrętu Paul Gordon.
Wspaniałym widowiskiem okazała się parada załóg ulicami Szczecina – od Trasy Zamkowej przez urząd miasta po Park Kasprowicza. Meta i rozdanie nagród miała miejsce w przepięknym otoczeniu wyremontowanego Teatru Letniego. Za najbardziej efektownie prezentujące się w przemarszu uznano załogi Darów: Młodzieży i Szczecina. Ta pierwsza ucharakteryzowała się w pirackim stylu, a najważniejszym rekwizytem był ogromny statek piracki niesiony nad głowami. Natomiast szczecinianie, pod wodzą kapitana Wojciecha Maleiki, przebrali się za polskich sportowców, nawiązując do trwających Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Byli łucznicy, pływacy, tenisiści, a dowódca udawał młociarza Pawła Fajdka, i trzeba przyznać, że podobieństwo było uderzające.
Dla sympatyka żaglowców szczecińska impreza była nie lada gratką. Przy Wałach Chrobrego zacumowały jednostki, których nigdy wcześniej w Polsce nie oglądano. Przede wszystkim wspomniany Guayas, który rzadko wypuszcza się z Pacyfiku aż na Bałtyk. Pełna radości życia załoga podbiła niejedno szczecińskie serce, a sam bark był ozdobą regatowej floty. Wybudowany w 1997 roku w hiszpańskiej stoczni Celaya w Bilbao okręt wyróżniał się wieczorną iluminacją, żaglami sklarowanymi po piracku (jakby były w gotowości do natychmiastowego postawienia), ogromną banderą na rufie i mahoniową nadbudówką, a trapu pilnowała figura pirata, który oprócz oka i dłoni, miał też deficyt kilku palców w „zdrowej” ręce. Na pokładzie barku muzyka nie przestawała grać, dzięki czemu oczekiwanie w wielometrowych kolejkach do zwiedzania się nie dłużyło. Orkiestra z Guayasa w niedzielę (4 sierpnia) dała nawet dwugodzinny koncert przy fontannie na Wałach Chrobrego, entuzjastycznie przyjęty przez wielotysięczne audytorium.
Innym debiutantem w polskim porcie był włoski jol Stella Polare. Wybudowana w 1965 roku jednostka szkolna marynarki wojennej Italii zachwyca regatowymi liniami. To efekt projektu firmowanego przez biuro Sparkman & Stephens, przygotowanego zgodnie z klasyfikacją Royal Ocean Racing Club. Jacht wielokrotnie brał udział w prestiżowych regatach, także transatlantyckich. Wykonany z mahoniu i drewna iroko kadłub oraz teakowy pokład pozostają w nienagannej kondycji. Warto dodać, że siostrzany Corsaro II był pierwszym triumfatorem prestiżowego Boston Teapot Trophy w 1964 roku.
Jak zawsze dużym wydarzeniem była wizyta niemieckiego Gorch Focka, a także powrót do macierzystego portu po ponad 10 latach Kapitana Głowackiego, który ma za sobą gruntowny remont. Świeżo po pobycie w stoczni w Darłowie na zlot przybył również Zawisza Czarny. Harcerski szkuner przywiózł do Szczecina artystów Męskiego Chóru Szantowego Zawisza Czarny, którzy koncertowali na scenach i pokładach cumujących na Łasztwoni jednostek. Wystąpili m.in. śpiewając dla publiczności ze śródokręcia Daru Młodzieży.
Przez rozległe tereny finału przewinęło się według szacunków organizatorów co najmniej 1,3 mln osób. Ten wynik z pewnością byłby jeszcze lepszy, gdyby nie deszczowa niedziela. Przez pół dnia żaglowce skąpane były w strugach wody lejącej się z nieba. O zwiedzaniu w takich warunkach nie było więc mowy. Słońce na dobre wróciło w poniedziałek, 5 sierpnia, gdy Szczecin żegnał wychodzące z portu jednostki. Świetnym pomysłem były swoiste „rundy honorowe” odpływających żaglowców, które po odcumowaniu najpierw szły w stronę mostu na Trasie Zamkowej, by tam się obrócić i jeszcze raz zaprezentować obserwatorom na nabrzeżach. Do zobaczenia za kilka lat!
Krzysztof Romański
7 sierpnia 2024 r.
Zdjęcie w nagłówku: Krzysztof Romański
Zobacz naszą fotorelację z finału The Tall Ships Races 2024 w Szczecinie: