Po trzech tygodniach od wyjścia z Gdańska drewniany kecz Generał Zaruski osiągnął cel swojej tegorocznej wyprawy. Żaglowiec rzucił kotwicę w Hornsundzie na Spitsbergenie.
Krzysztof Romański, 25.07.2025 r.
Dla Generała Zaruskiego to podróż sentymentalna. Mija bowiem dokładnie pół wieku od pierwszej wyprawy żaglowca na Spitsbergen. W 1975 roku kecz dotarł tam pod dowództwem kapitana Andrzeja Rościszewskiego jako pierwszy polski jacht. Tym razem jednostką dowodzi Marcin Dobrowolski – człowiek, który na Zaruskim przeszedł całą żeglarską ścieżkę – od załoganta, przez oficera po kapitana. Grupę jego podopiecznych stanowi młodzież z Gdańskiej Szkoły pod Żaglami.
W niedzielę, 20 lipca 2025 roku, punktualnie o godzinie 1.10 statek rzucił kotwicę u celu.
Generał Zaruski wraca tu po 50 latach! Jest niesamowicie pięknie, jesteśmy wzruszeni! Dziś w planie podziwianie lodowców z pokładu jachtu, sprzątanie i robienie bigosu, a na jutro zaplanowaliśmy wizytę w Polskiej Stacji Polarnej w Hornsundzie – w krótkiej notatce do redakcji Żaglowce. Info napisał kapitan.
W kolejnym etapie wyprawy pod żaglami gdańskiego kecza młodzież zastąpią naukowcy, zajmujący się tematem środowiska Arktyki. Rejs realizowany będzie we współpracy z Uniwersytetem Wrocławskim oraz Instytutem Oceanologii PAN w Sopocie. Do 10 sierpnia prowadzić będą badania północnego akwenu. W rejsie powrotnym wezmą udział żeglarze z wolnego naboru. Jednostka przemierzy trasę:
- Longyearbyen – Tromsø (11-26 sierpnia),
- Tromsø – Ålesund (28 sierpnia – 10 września),
- Ålesund – Stavanger (11-20 września),
- Stavanger – Oslo (22-29 września),
- Oslo – Gdańsk (1-8 października).
Warto dodać, że jedną z wiodących postaci pierwszego etapu był redaktor Tomasz Rożek, znany z ekranów TVP, obecnie prowadzący profil Nauka, to lubię. Nie obyło się bez wypadków.
Miałem zderzenie z bloczkiem szkentli, który urwał się z bomu bezana. Albo może prościej… Urwana śruba, duży drewniany bloczek z szkentli bezana i… złamanie z lekkim przemieszczaniem kości śródręcza. Zdobywanie Arktyki bywa trudne. Ale nie takie rzeczy leczyliśmy pod żaglami – płyniemy dalej! – napisał Tomasz Rożek.
W latach 80. kecz odbywał rejsy z Bractwem Żelaznej Szekli – organizacją znaną z telewizyjnego programu Latający Holender. Na początku XXI wieku wskutek kłopotów finansowych i braku remontów jednostka straciła klasę Polskiego Rejestru Statków. Wycofana z eksploatacji, przez kilka miesięcy 2003 roku cumowała w porcie w Jastarni. Wydawało się, że lepsze czasy nadejdą po przekazaniu jej pod opiekę fundacji Polskie Żagle. Statek został przetransportowany do stoczni remontowej we Władysławowie, jednak po 2 latach wycofał się główny sponsor prowadzonych prac – Poczta Polska – i roboty utknęły w martwym punkcie. Nad żaglowcem zebrały się ciemne chmury. Pomocną dłoń wyciągnął Gdańsk, który pod koniec 2008 roku kupił statek za 150 000 złotych. Po niemal 4-letnim remoncie w Gdańskiej Stoczni Remontowa, 30 października 2012 roku na zrewitalizowanej jednostce podniesiono banderę. Uroczystość miała miejsce w Gdańsku, a obecnością uświetnił ją ówczesny prezydent RP Bronisław Komorowski. Długość całkowita Genrała Zaruskiego to 29 metrów. Załoga może maksymalnie składać się z 25 osób. Armatorem jednostki jest Gdański Ośrodek Sportu, a dobrym duchem statku kapitan Jerzy Jaszczuk.