Picton Castle pod żaglami

Picton Castle po raz siódmy płynie dookoła świata

Pływający pod banderą Wysp Cooka bark Picton Castle jest w trakcie swojej siódmej wokółziemskiej pętli. Żaglowiec przemierzył już Pacyfik i Ocean Indyjski, a teraz forsuje Atlantyk.

 

Picton Castle wyruszył z kanadyjskiego Lunenburga w prowincji Nowa Szkocja 21 lutego 2018 roku. To miasto jest bazą żaglowca, chociaż oficjalnie zarejestrowany jest on na Wyspach Cooka. Wychodzący z portu bark żegnało kilkaset osób, na czele z panią burmistrz Rachel Bailey. Wszyscy oni mieli świadomość, że kolejna okazja by zobaczyć statek nadarzy się dopiero za ponad rok.

 

Picton Castle pod pełnymi żaglami / fot. www.fb.com/BarquePictonCastle

 

Po przystanku na Bermudach, bark popłynął wzdłuż południowego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, gdzie w kwietniu 2018 roku wziął udział w trzech zlotach z cyklu Tall Ships Challenge – w Galveston (5-8.04.), Pensacoli (12-15.04.) i w Nowym Orleanie (19-22.04.). To właśnie w kolebce jazzu miało miejsce oficjalne rozpoczęcie siódmego rejsu Picton Castle dookoła świata. Na pokładzie znalazło się miejsce dla 40 osób i… 2 kotów – Tigress i Fiji. Warto dodać, że pod pokładem składowane są m.in. 4 beczki z rumem, wyprodukowanym w destylarni Ironworks przez Pierra Guevremont. Właściciel ma nadzieję, że napój po okołoziemskim rejsie dojrzeje i nabierze szlachetnego smaku.

 

Kocica Tigress – maskotka barku Picton Castle / fot. www.fb.com/BarquePictonCastle

 

Kapitan statku Daniel Moreland tak ułożył trasę, by jak najwięcej skorzystać ze sprzyjających wiatrów. Stąd żegluga głównie w kierunku zachodnim, albo „w pogoni za zachodzącym słońcem” – jak obrazowo określa to dowódca.

 

Żaglowiec w maju 2018 roku przeszedł kanał Panamski, a potem przemierzył Pacyfik, zatrzymując się po drodze na Galapagos, Tahiti, macierzystych Wyspach Cooka, Fidżi, Vanuatui oraz Bali. Kolejne przystanki przewidziano już na Oceanie Indyjskim – statek zawinął na wyspy Mauritius, Reunion i Madagaskar. Potem obszedł Afrykę wokół Przylądka Dobrej Nadziei i po dłuższym postoju w Kapsztadzie, rozpoczął trawers Atlantyku. Jednostka odwiedziła Namibię, a także Wyspę Świętej Heleny. Przed dziobem jeszcze Wyspy Dziewicze i ponownie Bermudy. Powrót do Lunenburga po zamknięciu okołoziemskiej pętli nastąpi w maju 2019 roku.

 

Na wyspach Pacyfiku / fot. www.fb.com/BarquePictonCastle

 

Statek ma już na koncie sześć rejsów dookoła świata. Pierwszy z nich miał miejsce w latach 1997-99. Ostatni zakończył się w 2014 roku. Co ciekawe, rozpoczynając obecną wyprawę, Picton Castle miał czarny kadłub. Takie ubarwienie było schedą po udziale barku w radiowym reality show w 2017 roku, opowiadającym o życiu na morzu w minionych stuleciach. Podczas postoju w Balboa w Panamie w maju 2018 roku, burty jednostki przemalowano na biało, wracając do tradycyjnej barwy.

 

Historia Picton Castle

Choć Picton Castle pod żaglami prezentuje się wyśmienicie, warto przypomnieć, że przez większość swojej służby z żeglarstwem nie miał nic wspólnego. Powstał w 1928 roku jako, bardzo nowoczesny na owe czasy, trawler rybacki o napędzie motorowym. Jego bazą i portem macierzystym zostało walijskie Swansea, a nazwę zawdzięcza słynnemu zamkowi leżącemu w pobliżu miasta. Na początku 2 wojny światowej jednostka została przejęta przez Royal Navy i zaadaptowana na poławiacz min. Jako okręt jej królewskiej mości Picton Castle operował głównie na Morzu Północnym. Podczas jednego z patroli w 1945 roku doznał na tyle poważnych uszkodzeń, że musiał zawinąć najbliższego portu. Po wejściu do Bergen mieszkańcy miasta przyjęli załogę z honorami – jak wyzwolicieli. Okazało się, że przybycie okrętu pod banderą brytyjską zbiegło się w czasie z wycofaniem Niemców z Norwegii.

 

Po wojnie statek wrócił do żeglugi cywilnej. Przebudowany, jako frachtowiec pod nową nazwą Dolmar, przemierzał handlowe szlaki Bałtyku i Morza Północnego. W 1993 roku, gdy stał niszczejąc w norweskim fiordzie, wpadł w oko Daniela Morelanda – obecnego właściciela i kapitana – który poszukiwał jednostki nadającej się do przerobienia na żaglowiec. Przekonawszy się, że silnik wciąż jest w dobrym stanie, podjęto próbę przeprowadzenia statku przez Atlantyk do Kanady. Tam, za kwotę 2 milionów dolarów, został wyremontowany i przerobiony na trzymasztowy bark. Przywrócono mu też oryginalną nazwę. Oficjalnie zarejestrowany jest na Wyspach Cooka z portem macierzystym w Avatiu, jednak jego rzeczywistą bazę stanowi Lunenburg. Długość całkowita jednostki to 55 metrów. Dodajmy, że Picton Castle jest jednym z niewielu żaglowców, które noszą lizle, czyli boczne żagle stawiane na specjalnych wytykach przedłużających reje.

 

Jeszcze z kadłubem malowanym na czarno / fot. Valery Vasilevsky
Jeszcze z kadłubem malowanym na czarno / fot. Valery Vasilevsky

 

Oprócz dowódcy, stałą załogę tworzy 11 zawodowych żeglarzy. Dodatkowo, w rejs na Picton Castle może wybrać się 40 osób. Nie ma ograniczeń wiekowych. Nie trzeba mieć też żeglarskiego doświadczenia. Wszystkich niezbędnych umiejętności nabiera się w morzu. Bark znany jest z doskonałego szkolenia młodzieży, nie tylko we wspomnianych podróżach dookoła świata, ale też na krótszych dystansach na akwenach Wielkich Jezior, Atlantyku i Pacyfiku. Żaglowiec rzadko zagląda do Europy, a do Polski nie zawinął jeszcze nigdy. Najbliższa okazja w 2020 lub 2021 roku. Armator ogłosił właśnie plany kolejnej wielkiej wyprawy – tym razem dookoła Atlantyku. Na trasie będą porty europejskie – także na Bałtyku. W pierwotnych założeniach nie ma co prawda wizyty w polskim mieście, ale od założeń do ostatecznego harmonogramu rejsu jeszcze spora droga. Liczymy, że Polska jednak znajdzie się w rozkładzie jazdy barku Picton Castle.

 

Krzysztof Romański

1.04.2019 r.
Zdjęcie w nagłówku: www.picton-castle.com

Dodaj komentarz