Znamy już mundialowych przeciwników reprezentacji Polski. Kolumbia, Japonia i Senegal to niezwykle ciekawi rywale. Także z żeglarskiego punktu widzenia te kraje mają się czym pochwalić.
Gdyby wziąć pod uwagę długość żaglowców poszczególnych państw z naszej grupy Mistrzostw Świata, faworytem byłaby… Japonia. Polska ze swoją liczną flotą (Dar Młodzieży, Fryderyk Chopin, Pogoria, ORP Iskra II, Zawisza Czarny, Kapitan Borchardt, Generał Zaruski) zajęłaby drugie miejsce, przed Kolumbią. Wyraźnym autsajderem byłby Senegal.
Japonia
Z uwagi na wyspiarskie położenie Kraj Kwitnącej Wiśni posiada bardzo długie tradycje żeglugi i edukacji morskiej. Obecnie rolę jednostek szkolnych pełnią bliźniacze czteromasztowe barki – Kaiwo Maru II i Nippon Maru II. Są one replikami wybudowanych w 1930 roku w Kobe żaglowców, po których przejęły nazwy.

Kaiwo Maru II wszedł do służby w 1989 roku. Powstał w nieistniejącej już stoczni Uraga. Tempo budowy było iście japońskie – od położenia stępki do wyjścia w dziewiczy rejs minęło zaledwie 14 miesięcy! Statek różni się od pierwowzoru m.in. tym, że posiada ozdobny galion, przedstawiający młodą kobietę o imieniu Konjo. Rzeźba symbolizuje niewinność. W porównaniu ze starszym bratem, zmienił się rozkład pomieszczeń wewnątrz jednostki. Okazało się bowiem, że w ciągu półwiecza standard życia na tyle się poprawił, że młodzi Japończycy byli wyraźnie wyżsi niż pokolenie ich rodziców i dziadków. Ten ważny aspekt trzeba było uwzględnić przy projektowaniu, by zapewnić marynarzom większą wygodę podczas rejsów.
Żaglowiec ma ponad 110 metrów długości, a łączna powierzchnia jego 36 żagli to 2760 metrów kwadratowych. Biorąc pod uwagę standardy europejskie, nie jest to dużo jak na tak wielką jednostkę. Dla porównania – powierzchnia żagli Daru Młodzieży, mimo tylko 3 masztów, to 3015 metrów kwadratowych. Jak to możliwe? Okazuje się, że takielunek na Kaiwo Maru II także dostosowano do potrzeb osób o przeciętnej japońskiej posturze. Nieco niższym od Europejczyków Azjatom po prostu łatwiej jest obsługiwać mniejsze żagle.

Nazwa jednostki nawiązuje do postaci króla mórz, określanego w japońskich legendach właśnie mianem „Kaiwo”. W 2004 roku żaglowiec prawie zatonął podczas tajfunu Tokage, kiedy to porywisty wiatr zepchnął go na falochron. 7 lat później, po trzęsieniu ziemi w Japonii, służył jako baza dla robotników pracujących przy usuwaniu szkód po katastrofie w elektrowni jądrowej w Fukushimie.
Pierwszy Kaiwo Maru pełni dziś rolę pływającego muzeum. Zacumowany jest w porcie Toyama. Co raczej nietypowe dla żaglowców na emeryturze, na rejach wciąż posiada żagle, które stawiane są 10 razy w roku z okazji świąt i ważnych okoliczności, oczywiście przy odpowiednich warunkach pogodowych.
Drugi z bliźniaków – Nippon Maru II – jest o 0,8 metra dłuższy. Jego armatorem także jest Narodowy Instytut Edukacji Morskiej, agenda japońskiego Ministerstwa Transportu. Statek ma aż trzy nadbudówki. Najwyższa jest przednia, nad którą góruje mostek kapitański. Co ciekawe, na rufie znajduje się drugie koło sterowe. Używane jest tylko wtedy, gdy jednostka płynie pod żaglami. Załoga stała Nippon Maru II liczy 70 osób. Dodatkowo, na rejsy szkoleniowe mustruje 120 kadetów.

Statek, którego portem macierzystym jest Tokio, nazywany jest pieszczotliwie „łabędziem Pacyfiku”. Pod jego bukszprytem umieszczono ozdobny galion. Podobnie jak u brata – przedstawia on młodą kobietę o imieniu Ranjo. Elegancja i dumna poza figury ma być hołdem oddanym wszystkim Japonkom.
Pierwszy Nippon Maru, rocznik 1930, od 1985 roku jest ozdobą Muzeum Portu w Jokohamie. Jego żagli nie zdemontowano, dzięki czemu są one cyklicznie stawiane podczas publicznych pokazów.
Kolumbia
Największym żaglowcem tego państwa jest ARC Gloria. To trzymasztowy bark, wybudowany w hiszpańskiej stoczni Celaya w Bilbao. Kolumbijska marynarka od lat marzyła o szkolnej jednostce. Idea nabrała realnych kształtów na początku 1966 roku, gdy udało się uzyskać poparcie rządu w Bogocie. Według popularnej anegdoty, ówczesny minister obrony, generał Gabriel Rebéiz Pizarro zgodził się na państwowe finansowanie budowy podczas spotkania w restauracji, co zatwierdził podpisem na papierowej serwetce. Kontrakt, który zawarto z Hiszpanami w październiku tego samego roku, przygotowany był już na dużo bardziej reprezentacyjnym papierze.

Projekt żaglowca wzorowany był na sprawdzonej serii barków szkolnych (m.in. Gorch Focku), budowanych przed wojną w hamburskiej stoczni Blohm und Voss (tej samej, w której powstał Dar Pomorza). 2 grudnia 1967 roku zwodowano kadłub, a matką chrzestną została, mająca polskie korzenie, Gloria Zawadzky de Rebéiz. Wówczas była już wdową po generale, który nie doczekał zakończenia budowy. To od jej imienia pochodzi nazwa żaglowca. Uroczyste podniesienie kolumbijskiej bandery miało miejsce 7 września 1968 roku na jednostce zacumowanej w portowym kanale Duesto w Bilbao. Bark wyruszył później w dziewiczy rejs do A Coruny, a potem przez Atlantyk do macierzystej Kartageny, dokąd dotarł 11 listopada. W swojej niemal 50-letniej karierze Gloria dwukrotnie opłynęła świat. Niestety, jeszcze nigdy nie miała okazji odwiedzić Polski.
Pod żaglami kolumbijskiego barku szkolą się przyszłe kadry marynarki wojennej tego 47-milionowego kraju. Kadeci spędzają na pokładzie przynajmniej rok. Nazywani są pieszczotliwie „los gloriosos”. W rejs szkoleniowy Gloria zabiera z reguły 165 osób, z czego 80 miejsc przeznaczonych jest dla praktykantów, którymi od 1999 roku są także kobiety.
Całkowita długość okrętu to 76 metrów. Na trzech masztach nosi on 23 żagle o łącznej powierzchni 1 400 metrów kwadratowych. Na dziobie imponuje lśniący galion – kobieta-anioł, nazywanej Marią Salud na cześć córki rzeźbiarza Víctora Gutiérreza Jiméneza. Warto dodać, że po Glorii, w stoczni w Bilbao powstały 3 podobne żaglowce szkolne – ekwadorski Guayas (1977), wenezuelski Simon Bolivar (1979) i meksykański Cuauthemoc (1982).
Senegal
Senegal póki co nie posiada własnego żaglowca. Nie oznacza to jednak, że ten kraj nie ma morskich ambicji i tradycji. Co ciekawe, grupa tamtejszych studentów miała okazję przejść praktyki na Darze Młodzieży. Senegalczycy najpierw przez kilka miesięcy uczyli się teorii w murach gdyńskiej Akademii Morskiej, by następnie wykorzystać zdobytą wiedzę podczas rejsu. Zresztą, Dar Młodzieży zamierza odwiedzić stolicę Senegalu – Dakar – podczas przyszłorocznego Rejsu Niepodległości dookoła świata. Afrykanie myślą o stworzeniu własnej państwowej szkoły morskiej i liczą na współpracę z gdyńską uczelnią, z którą podpisali nawet specjalne Memorandum. Okazji, by o tym podyskutować, podczas wizyty „białej fregaty” z pewnością nie zabraknie.