Po Estonii, także polskie władze nie zgodziły się na przyjęcie na swoje wody rosyjskiego barku Sedov. Żaglowiec miał przypłynąć do Gdyni w sobotę 13 kwietnia.
Sedov, który na początku kwietnia rozpoczął kolejny sezon szkoleniowy, w weekend 13-14 kwietnia miał cumować w Tallinie. Na wizytę nie wyraziło jednak zgody estońskie ministerstwo spraw zagranicznych. Powodem była obecność na pokładzie studentów z Kerczeńskiego Państwowego Morskiego Uniwersytetu Technologicznego. To uczelnia znajdująca się na terytorium Krymu, którego aneksji nie uznaje Estonia i większość państw UE. Armator Sedova zdecydował, by zamiast do Tallina skierować się do Gdyni. Jednak polski MSZ również odmówił statkowi prawa wejścia na swoje wody terytorialne.
– Wpłynięcie tego żaglowca na wody terytorialne Polski byłoby po prostu sprzeczne z polityką poszanowania integralności terytorialnej Ukrainy i nieuznawania aneksji Krymu. My niezmiennie wyrażamy poparcie dla integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy. Oczekujemy od Rosji przywrócenia swobody żeglugi w Cieśninie Kerczeńskiej, zwrócenia statków, które zostały przejęte i uwolnienia ukraińskich marynarzy w czasie incydentu w listopadzie 2018 roku – powiedziała w piątek po południu Informacyjnej Agencji Radiowej rzeczniczka ministerstwa spraw zagranicznych Ewa Suwara.
Oczekujący na informacje z Warszawy Sedov w piątek 12 kwietnia spędził na granicy polskich wód terytorialnych, na wysokości Władysławowa. Późnym popołudniem, po otrzymaniu oficjalnego potwierdzenia braku zgody na wejście do Polski, żaglowiec skierował się na zachód.
Krzysztof Romański
12.04.2019 r.
Zdjęcie w nagłówku: Wikipedia