Wygląda na to, że „mały gigant” (el pequeño gigante), jak czasem nazywany jest urugwajski szkuner, kłopoty ma już za sobą. Po długim remoncie okręt wyruszył w pierwszy od 8 lat rejs szkoleniowy.
Pod koniec ubiegłego roku informowaliśmy o powrocie Capitana Mirandy do regularnej służby. Dowództwo urugwajskiej Marynarki Wojennej robiło wszystko, by żaglowiec mógł wziąć udział w prestiżowym cyklu Velas Latinoamerica. Gdy w listopadzie hucznie ogłaszano zakończenie generalnego remontu, nic nie wskazywało, że uczestnictwo okrętu w tym wydarzeniu może być zagrożone. Niestety, pierwsze próby na morzu brutalnie zweryfikowały plany Urugwajczyków. Wykryte usterki okazały się na tyle poważne, że trzeba było kontynuować naprawę. Szkuner nie wrócił co prawda do stoczni, jednak na długie miesiące utknął w porcie wojennym w Montevideo. Na zacumowanej przy kei jednostce załoga własnym sumptem starała się dokończyć remont, ale nie udało się jej wygrać wyścigu z czasem. We flocie paradującej 25 marca u stóp Głowy Cukru w Rio de Janeiro na inaugurację Velas Latinoamerica zabrakło Capitana Mirandy. Aby uniknąć wizerunkowej wpadki, jaką byłaby nieobecność flagowej jednostki na zlotach odbywających się na macierzystych wodach, żaglowiec dostał warunkową zgodę na rejs do Punta del Este, w którym z honorami powitał inne jednostki biorące udział w imprezie. Następnie wraz z nimi przeszedł do stolicy Urugwaju, gdzie uroczyście otworzył morską paradę. Potem wrócił do portu, by już bez pośpiechu dokończyć remont. Koszt całości prac, trwających ponad 5 lat, zamknął się w kwocie 6 milionów dolarów amerykańskich. Do służby powraca odnowiona jednostka z wymienionym silnikiem, masztami, urządzeniami elektronicznymi i nawigacyjnymi oraz znacznie przebudowanym wnętrzem, wzbogaconym m.in. o kajuty dla kadetów-kobiet i salę audytoryjną.
12 października 2018 roku Capitan Miranda rozpoczął pierwszy od 2011 roku rejs szkoleniowy. Opuszczał port wojenny w Montevideo przy akompaniamencie orkiestry reprezentacyjnej i syren innych jednostek. Załoga liczy 73 osoby. Sezon szkoleniowy potrwa stosunkowo krótko – nieco ponad 2 miesiące. W tym czasie szkuner odwiedzi liczne porty w Brazylii: Rio de Janeiro, Salvador de Bahia, Natal, Belem, Fortalezę, Recife, Victorię, Itajai, a także Buenos Aires i Punta del Este. Powrót do Montevideo przewidziano na 21 grudnia.
Capitan Miranda to stalowy szkuner o długości 64 metrów. Ma 3 maszty na których nosi 8 żagli o łącznej powierzchni 722 metrów kwadratowych. 2 z nich są charakterystyczne – z grafiką zaprojektowaną przez słynnego urugwajskiego malarza Carlosa Paeza Vilaro. Majowe słońce – symbol znany z flagi Urugwaju – był ulubionym motywem prac artysty.
Jednostka w rejs może zabrać 95 osób. Jej portem macierzystym jest stołeczne Montevideo. Karierę żaglowca rozpoczął dopiero w 1978 roku. Wcześniej był okrętem hydrograficznym, który od 1930 roku prowadził badania urugwajskiego wybrzeża. Powstał w hiszpańskiej stoczni Matagorda w Kadyksie. Co ciekawe, jego budowa trwała niewiele ponad pół roku. W 1976 roku wysłużony motorowiec wycofano ze służby. Miał trafić na złom, jednak zamiast „na żyletki”, postanowiono przerobić go na szkolny szkuner.
W latach 1987-88, jako pierwsza jednostka pod urugwajską banderą, odbył podróż dookoła świata. Rejs trwał 355 dni. W tym czasie Capitan Miranda pokonał dystans 34 101 mil morskich. Po drodze odwiedził Sydney, gdzie razem z żaglowcami z całego świata (m.in. naszym Darem Młodzieży) uświetnił obchody 200-lecia Australii.
Nazwa okrętu upamiętnia kapitana Francisco Prudencio Mirandę – pochodzącego z hiszpańskiej rodziny, ale urodzonego w Montevideo w 1869 roku – oficera urugwajskiej marynarki, który dał się poznać jako znakomity geograf. Żaglowiec dwukrotnie odwiedzał Polskę. Obie wizyty miały miejsce w Gdyni. Pierwsza w czerwcu 1991 roku, a druga między 20 a 24 sierpnia 2008 roku. Za każdym razem szkuner cumował w basenie Prezydenta.
Krzysztof Romański
17.10.2018 r.