Gorch Fock przypłynie do Szczecina

Flagowy żaglowiec niemieckiej Marynarki Wojennej, słynny Gorch Fock, po raz pierwszy odwiedzi Szczecin. Żaglowiec weźmie udział w sierpniowej imprezie Żagle 2022.

Krzysztof Romański, 13.07.2022 r.

To będzie niekwestionowana gwiazda szczecińskiego zlotu żaglowców Żagle 2022, który w tym roku odbywa się w dniach 19-21 sierpnia. Przy Wałach Chrobrego po raz pierwszy w historii zacumuje Gorch Fock. Wybudowany w 1958 roku w Hamburgu trzymasztowy bark w latach 70. był wielkim regatowym konkurentem Daru Pomorza, a w kolejnej dekadzie Daru Młodzieży. Żaglowiec jest chlubą niemieckiej Marynarki Wojennej, chociaż w ostatnich latach nie miał dobrej passy. W listopadzie 2010 roku, podczas postoju w brazylijskim porcie Salvador de Bahia, 25-letnia kadetka spadła z masztu i nie udało się jej uratować. Okoliczności tragedii wciąż wzbudzają kontrowersje. Skutkiem tego wydarzenia był bunt wśród kadetów – pierwszy we współczesnej historii niemieckiej marynarki! Większość z młodych marynarzy odmówiła wykonywania rozkazów komendanta, któremu zarzucono surowość i mobbing, a wobec niektórych członków załogi padały nawet zarzuty o molestowanie seksualne (do wydarzeń z tego okresu nawiązuje fabularny film pt. Tod Einer Kadettin, w którym w rolę niemieckiego żaglowca szkolnego wcielił się nasz Dar Młodzieży). W efekcie, w atmosferze skandalu zdymisjonowano kapitana Norberta Schatza, a żaglowiec musiał przerwać rejs dookoła świata, wrócił do macierzystej Kilonii i do minimum ograniczył aktywność. Od 2015 roku w ogóle nie wychodził w morze. Rok później wszedł do stoczni na remont, który miał kosztować 10 milionów euro. W trakcie prowadzonych prac okazało się jednak, że kadłub jednostki jest w dużo gorszym stanie niż można było przypuszczać (zwłaszcza, że w 2000 roku przeprowadzono remont generalny). Odkrywano coraz to nowe uszkodzenia. W październiku 2016 roku remont został zawieszony, ponieważ koszt dalszych napraw oszacowano na 35 milionów euro. W styczniu 2017 roku szacunki te urosły nawet do 75 milionów euro! Wielu ekspertów zaczęło otwarcie kwestionować zasadność kontynuowania remontu. Argumentowano, że za dużo niższą kwotę można wybudować zupełnie nowy żaglowiec. Zresztą niejeden. Jako przykład podawano inny trzymasztowy bark podobnej wielkości – następcę Alexandra von Humboldta – którego budowa w 2011 roku kosztowała 15 milionów euro.

 

Minął kolejny rok, a końca remontu wciąż nie było widać. Co gorsza, znów wzrosły koszty. I nie chodziło o kilkuprocentowe niedoszacowanie – ostatecznie doprowadzenie Gorch Focka do pełnej zdolności żeglugowej miało pochłonąć 135 mln euro! Stoczniowcy wskazywali, że do wymiany są pokłady i niemal całość zewnętrznego poszycia kadłuba. Mimo wzmożonych protestów ze strony polityków opozycji, ministerstwo obrony zaakceptowało nowy kosztorys. Ówczesna minister Ursula von der Leyen (dziś piastuje funkcję przewodniczącej Komisji Europejskiej) szybko ucięła wszelkie spekulacje:

– To dla nas dużo więcej niż żaglowiec – powiedziała na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. – Za Gorch Fockiem stoi długoletnia tradycja i historia. To duma naszej marynarki i ambasador Niemiec na morzach świata. Dlatego zostanie wyremontowany i będzie pływał jeszcze długo po 2030 roku – deklarowała.

Remont jednak wciąż się przedłużał, a niemieccy kadeci kolejny sezon musieli praktykować na rumuńskiej Mircei, która jest bliźniakiem Gorch Focka. Pod koniec 2018 roku w Niemczech wybuchła afera korupcyjna. Władzom stoczni, w której odbywa się remont żaglowca, postawiono zarzuty malwersacji finansowych. Ujawniono, że dwóch członków zarządu poprzez współpracowników i członków rodzin, stworzyło sieć ponad 20 spółek, które współpracowały ze stocznią. Niektóre miały być zarejestrowane poza Unią Europejską – na Cyprze i w Mongolii. Szacuje się, że poprzez pożyczki, gwarancje i usługi świadczone pomiędzy zaangażowanymi w proceder firmami, z kasy stoczni wyprowadzono 20 milionów euro.

 

Gorch Fock pod pełnymi żaglami / fot. Ann-Kathrin Fischer – www.esys.org

 

Ministerstwo Obrony nakazało wstrzymanie wszelkich prac remontowych do wyjaśnienia sprawy i jednocześnie zleciło audyt. Nowy zarząd stoczni Elsflether Werft zadeklarował wolę dokończenia remontu i przedstawił plan działania. Po zaledwie kilku dniach sprawowania rządów okazało się, że sejf przedsiębiorstwa świeci pustkami, a wszystkie środki z dotychczasowych transz przelewanych z ministerstwa zostały wydane. 20 lutego 2019 roku nowy prezes złożył więc wniosek o ogłoszenie upadłości stoczni.

 

Na szczęście remont udało się dokończyć (licznik wydatków ostatecznie zatrzymał się na kwocie 128 milionów euro), choć pani minister przyznała, że scenariusz przewidujący wycofanie okrętu ze służby i budowę nowego był poważnie rozważany. Zadecydował argument, że oznaczałoby to stratę ponad 69 milionów euro, które już wcześniej wydano na remont.

 

Dwa Gorch Focki

Obecny Gorch Fock jest drugim w historii niemieckiej floty żaglowcem pod tym imieniem (wzięła się ono od pseudonimu pisarza-marynisty Johanna Willhelma Kinau). Pierwszy został zbudowany w 1933 roku w słynnej stoczni Blohm und Voss w Hamburgu (tej samej, w której powstał przyszły Dar Pomorza). Wraz z dwoma bliźniaczymi jednostkami o nazwach: Horst Wessel (obecnie to amerykański Eagle) oraz Albert Leo Schlageter (dziś portugalski Sagres) tworzył zespół szkolnych żaglowców niemieckiej Marynarki Wojennej. Pod koniec 2 wojny światowej stacjonującego w Stralsundzie Gorch Focka zatopiła własna załoga, która wolała, by okręt spoczął na dnie, niż wpadł w ręce nadchodzącej Armii Czerwonej. Na niewiele się to jednak zdało. Niecałe dwa lata później Sowieci podnieśli jednostkę z wody i po wyremontowaniu, wcielili do służby pod nazwą Towariszcz.

 

Gdy od zakończenia działań wojennych upłynęła już ponad dekada, odbudowująca się marynarka zachodnioniemiecka coraz dotkliwiej odczuwała brak żaglowca szkolnego. Podjęto więc decyzję o budowie nowej jednostki. Postanowiono jednak trzymać się sprawdzonych wzorców – w hamburskiej stoczni zamówiono nieco tylko zmodyfikowaną wersję pierwotnego Gorch Focka. Okręt wszedł do służby w 1958 roku. Jest trzymasztowym barkiem o długości całkowitej 89,32 metrów.

 

Gorch Fock w Stralsundzie / fot. Krzysztof Romański
Gorch Fock w Stralsundzie / fot. Krzysztof Romański

 

Co ciekawe, oba żaglowce spotkały się w 1974 roku w Gdyni podczas Operacji Żagiel. Nowy Gorch Fock stanął wówczas przy jednej kei ze swoim poprzednikiem – dumnie noszącym banderę z sierpem i młotem – Towariszczem. Dziś Towariszcza już nie ma. Po rozpadzie Związku Radzieckiego przeszedł na własność Ukrainy, ale wobec braku funduszy, stopniowo popadał w ruinę. Uratowali go… Niemcy ze Stowarzyszenia Przyjaciół Żaglowców, którzy zakupili jednostkę, przeprowadzili na specjalnej barce do Stralsundu, wrócili do pierwotnej nazwy i urządzili na nim muzeum. A spora grupa pasjonatów wciąż żywi nadzieje na przywrócenie go do pełnej żeglowności. Nad projektem takielunku pracuje nasz inżynier Zygmunt Choreń, o czym informowaliśmy tutaj.

 

Krzysztof Romański

13.07.2022 r.

Zdjęcie w nagłówku: Bundeswehr

Dodaj komentarz