Najstarszy polski żaglowiec – szkuner Kapitan Borchardt – zamyka pierwszą dekadę pod biało-czerwoną banderą. Uroczystość rocznicowa odbyła się na pokładzie jednostki podczas zlotu Żagle 2021 w Szczecinie.
Krzysztof Romański, 31.07.2021 r.
Choć ma już 103 lata, to historię biało-czerwonymi zgłoskami pisze dopiero (a może już?) od dekady. Z okazji 10. rocznicy podniesienia polskiej bandery na flagsztoku szkunera Kapitan Borchardt, na zacumowanej przy nabrzeżu Pasażerskim w Szczecinie jednostce miało miejsce okolicznościowe przyjęcie. Armatorzy mieli okazję do podsumowań, podziękowań oraz przyjęcia gratulacji i prezentów od przyjaciół żeglarzy.
Niektórzy mówią, że to był mały rewanż za Potop – śmiał się Tadeusz Skłodowski, wspominając żal, z jakim żegnali się z żaglowcem Szwedzi, od których jego spółka kupiła jednostkę.
Działo się to w 2011 roku. Wówczas poszukująca żaglowca spółka Skłodowscy Yachting zainteresowała się 45-metrowym szkunerem Najaden, który miał za sobą długi okres służby jako szkoła morska w Sztokholmie. Po podpisaniu umowy, 30 sierpnia 2011 roku, żaglowiec wyruszył w rejs do nowego domu. Po remoncie w Gdyni przeszedł do Gdańska, gdzie 8 października 2011 roku odbyła się huczna ceremonia chrztu i podniesienia biało-czerwonej bandery. Matką chrzestną Kapitana Borchardta została ówczesna minister odpowiedzialna za gospodarkę morską Anna Wypych-Namiotko, która również była obecna na rocznicowej uroczystości.
Statek pływa już 10 lat, więc chyba okazałam się dobrą matką chrzestną? – pytała retorycznie.
Kulminacyjnym momentem wieczoru było wykonanie na żywo hymnu Kapitana Borchardta napisanego przez Monikę Szwaję. Utwór zaśpiewali Dominika Żukowska i Andrzej Korycki. Publiczność zgromadzona wokół statku szybko podchwyciła refren: Póki żagle białe nad naszym pokładem, damy radę, Kapitanie, damy radę! Zaraz potem odbyła się prezentacja wielkiego tortu ze zdjęciem żaglowca. Smakowity i ciekawie wyglądający wypiek przyjechał aż z Białegostoku.
Historia Kapitana Borchardta
Jednostka powstała w holenderskiej stoczni J. J. Pattje und Zoon w oddalonej o ponad 30 km od morza miejscowości Waterhuizen. Kadłub zwodowano jeszcze w 1917 roku, ale statek do eksploatacji wszedł dopiero w kwietniu roku następnego. Pływał jako żaglowiec towarowy pod nazwą Nora. Wprawne oko dostrzeże jeszcze tę nazwę i ówczesny port macierzysty – Nijmengen – wytłoczone na rufie, częściowo przykryte aktualnymi napisami. Późniejsze nazwy jednostki to: Harlingen, Möwe, Vadder, Gerrit, In Spe, Utskär oraz Najaden. Statek jeszcze w latach 20. przeszedł w ręce niemieckich armatorów, którzy również uprawiali na nim żeglugę kabotażową. Zainstalowali też pierwszy napęd o mocy 100 KM, bo początkowo jednostka pozbawiona była silnika.
Po drugiej wojnie światowej żaglowiec na kilka lat wrócił do Holandii. W 1953 roku kupili go Szwedzi, w których flocie kontynuował karierę frachtowca aż do lat 70., później zaś został jednostką szkoły morskiej w Sztokholmie. Pierwszym polskim portem macierzystym po podniesieniu biało-czerwonej bandery był Gdańsk. W 2017 roku Kapitan Borchardt przeniósł się do Szczecina, a oficjalna uroczystość wciągnięcia na maszt szczecińskiej flagi miała miejsce podczas finału The Tall Ships Races.
Przez załogę szkuner pieszczotliwie nazywany jest „blaszanką”. I choć do najszybszych nie należy, zdarzyło mu się wygrywać regaty. W 2017 roku triumfował w dwóch etapach The Tall Ships Races w klasie B na trasie z Halmstad do Kotki i z Turku do Kłajpedy. Co prawda nie przekraczał linii mety jako pierwszy, a rewelacyjne rezultaty były po części wynikiem dobrego przelicznika, niemniej sukces i tak jest ogromny. Koniec końców liczy się to, co zostaje w regatowych annałach i statkowej gablocie, a tam znalazły się dwa okazałe puchary.
Krzysztof Romański
31.07.2021 r.
Zdjęcie w nagłówku: Thomas Trebern / Belle Poule