Podczas wychodzenia z portu Bremerhaven w krótki rejs z pasażerami rosyjska fregata Mir miała kolizję z… samochodem dostawczym firmy cateringowej. Manewrujący żaglowiec znalazł się tak blisko nabrzeża, że jego rufa niemal przewróciła zaparkowany tam pojazd.
Wypadek miał miejsce w sobotę 25 maja około godziny 18.30. W Bremerhaven odbywała się właśnie impreza miejska SeeStadtFest 2019, której Mir był specjalnym gościem. Gdy fregata wychodziła na krótką przejażdżkę z pasażerami po Wezerze, silny wiatr zepchnął ją zbyt blisko kei. Rufa otarła się o nabrzeże, a jej górna część zahaczyła zaparkowane auto i ustawione na brzegu namioty wystawców. Co ciekawe, uszkodzony samochód należał do firmy cateringowej, której pracownicy znajdowali się na pokładzie Mira obsługując gości.
Zobacz moment kolizji Mira z samochodem:
Das ist ja nicht so gut gelaufen 😮🤔. Die MIR beim Ablegemanöver auf dem Seestadtfest in Bremerhaven. Quelle: Privat
Opublikowany przez Landesverband Motorbootsport Bremen e.V. Sobota, 25 maja 2019
Miejscowa policja wciąż prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Funkcjonariusze na razie nie ujawniają szczegółów. Straty związane z uszkodzeniem samochodu i sprzętu na nabrzeżu wyceniane są na 50 tys. euro. Jak podaje lokalny portal nord24.de, właściciel firmy cateringowej twierdzi, że auto i znajdujący się w nim sprzęt nie nadaje się do naprawy. Natomiast statek nie odniósł większych uszkodzeń. W poniedziałek 27 maja według planu wyszedł z portu i skierował się do Francji na zlot żaglowców Armada w tamtejszym Rouen.
Mir – brat bliźniak Daru Młodzieży
Mir to siostrzana jednostka Daru Młodzieży. Jest jednak o kilkadziesiąt centymetrów dłuższy od pierwowzoru. Projektant – inżynier Zygmunt Choreń – zdecydował się na wprowadzenie kilku niewielkich modyfikacji w takielunku, dzięki czemu Mir może ostrzej chodzić do wiatru i cieszy się dziś renomą najszybszego żaglowca świata.
Armatorem statku jest Państwowa Akademia Admirała Makarova w St. Petersburgu. Na pokładzie fregaty kształcą się przyszli oficerowie rosyjskiej marynarki handlowej, ale są tam też kajuty do wynajęcia dla pasażerów, którym marzy się morska przygoda pod żaglami.

Jak mawiał klasyk, mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, nie jak zaczyna. Gdyby odnieść ten bon mot do żaglowców, do Mira pasowałby jak ulał. Statek bowiem narodził się w atmosferze międzynarodowego skandalu. 31 marca 1987 roku w gdańskiej Stoczni im. Lenina przygotowywano wodowanie. Planowano wielką pompę, trybuna honorowa uginała się pod ciężarem radzieckich towarzyszy. Niestety, świętowanie tego dnia nie było stoczniowcom pisane. Najpierw rzucona o burtę butelka rosyjskiego szampana nie rozbiła się, co przesądni z natury ludzie morza traktują jako zły omen. Najgorsze jednak dopiero miało nadejść. Gdy ustawiony na pochylni kadłub zwolniono z bloków, do wody zsunęła się tylko rufa. Dziób, mimo gorączkowych prób ratowania sytuacji, zaklinował się na dobre, co spowodowało przechył, podtopienie i uszkodzenie kadłuba. Radzieccy towarzysze żądali wyjaśnień, zaczęto podejrzewać prowokację i spisek zachodnich tajnych służb. Dopiero później okazało się, że był to zwykły wypadek. Niestety, jeden ze stoczniowców najprawdopodobniej nie mogąc znieść ciężaru odpowiedzialności, targnął się na swoje życie.
Mimo fatalnego początku, który nie zapowiadał niczego dobrego, Mir po wejściu do służby okazał się znakomitym statkiem – dzielnym, niezawodnym, a pod dowództwem doświadczonego kapitana – legendarnego Wiktora Antonowa – regularnie wygrywającym regaty wielkich żaglowców.
Pod rosyjską banderą pływają jeszcze 3 bliźniacze jednostki Mira o takich samych parametrach: Chersonez (wcześniej ukraiński – został przejęty przez Rosję po aneksji Krymu), Pallada i Nadieżda. Drużba wciąż należy do Ukrainy, jednak jej stan nie pozwala na regularną żeglugę. Statek stoi na sznurku w Odessie i czeka na lepsze czasy (a przede wszystkim remont). Wszystkie zbudowano w Gdańsku według założeń wypracowanych przy projekcie Daru Młodzieży.