Picton Castle zakończył siódmy rejs dookoła świata

1 czerwca trzymasztowy bark Picton Castle powrócił do macierzystego Lunenburga w kanadyjskiej prowincji Nowa Szkocja. Żaglowiec zakończył rejs dookoła świata. Siódmy w swojej historii. I ostatni.

 

Powracający z dalekiej wyprawy żaglowiec na macierzystych wodach powitała inna jednostka z Nowej Szkocji – Bluenose II. Na nabrzeżu na bark oczekiwało kilkaset osób – przyjaciele i rodziny członków załogi oraz sympatycy Picton Castle. 65-letni kapitan Daniel Moreland podziękował za liczne przybycie i zapowiedział, że była to jego ostatnia podróż dookoła świata. Teraz zamierza skupić się na krótszych wyprawach i więcej czasu poświęcić rodzinie.

 

Picton Castle wraca z rejsu dookoła świata. W macierzystym porcie wita go kanadyjski szkuner Bluenose II
Picton Castle wraca z rejsu dookoła świata. W macierzystym porcie wita go kanadyjski szkuner Bluenose II / fot. Betty Meredith

 

Pływający pod banderą Wysp Cooka żaglowiec wyruszył z kanadyjskiego Lunenburga 21 lutego 2018 roku. To miasto jest bazą barku, chociaż oficjalnie zarejestrowany jest on na Wyspach Cooka. Wychodzący z portu statek żegnało kilkaset osób, na czele z panią burmistrz Rachel Bailey.

 

Po przystanku na Bermudach, bark popłynął wzdłuż południowego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, gdzie w kwietniu 2018 roku wziął udział w trzech zlotach z cyklu Tall Ships Challenge – w Galveston (5-8.04.), Pensacoli (12-15.04.) i w Nowym Orleanie (19-22.04.). To właśnie w kolebce jazzu miało miejsce oficjalne rozpoczęcie siódmego rejsu Picton Castle dookoła świata. Na pokładzie znalazło się miejsce dla 40 osób i… 2 kotów – Tigress i Fiji. Warto dodać, że pod pokładem składowane są m.in. 4 beczki z rumem, wyprodukowanym w destylarni Ironworks przez Pierra Guevremont. Właściciel ma nadzieję, że napój po okołoziemskim rejsie dojrzeje i nabierze szlachetnego smaku.

 

Armator tak ułożył trasę, by w jak największym stopniu korzystać ze sprzyjających wiatrów. Stąd żegluga głównie w kierunku zachodnim, albo „w pogoni za zachodzącym słońcem” – jak obrazowo określa to kapitan Moreland.

 

Żaglowiec w maju 2018 roku przeszedł kanał Panamski, a potem przemierzył Pacyfik, zatrzymując się po drodze na Galapagos, Tahiti, macierzystych Wyspach Cooka, Fidżi, Vanuatui oraz Bali. Kolejne przystanki przewidziano już na Oceanie Indyjskim – statek zawinął na wyspy Mauritius, Reunion i Madagaskar. Potem obszedł Afrykę wokół Przylądka Dobrej Nadziei i po dłuższym postoju w Kapsztadzie, rozpoczął trawers Atlantyku. Jednostka odwiedziła Namibię, a także Wyspę Świętej Heleny, Wyspy Dziewicze i ponownie Bermudy.

 

Co ciekawe, rozpoczynając wyprawę Picton Castle miał czarny kadłub. Takie ubarwienie było schedą po udziale barku w radiowym reality show w 2017 roku, opowiadającym o życiu na morzu w minionych stuleciach. Podczas postoju w Balboa w Panamie w maju 2018 roku, burty jednostki przemalowano na biało, wracając do tradycyjnej barwy.

 

Był to już siódmy okołoziemski rejs żaglowca. Pierwszy z nich miał miejsce w latach 1997-99. Legendarny kapitan i właściciel barku Daniel Moreland zapowiedział, że więcej pętli wokół globu statek już nie zrobi. Teraz czas na krótsze wyprawy.

 

Picton Castle jeszcze z czarnym kadłubem
Picton Castle jeszcze z czarnym kadłubem / fot. Valery Vasilevsky

 

Historia Picton Castle

Choć Picton Castle pod żaglami prezentuje się wyśmienicie, warto przypomnieć, że przez większość swojej służby z żeglarstwem nie miał nic wspólnego. Powstał w 1928 roku jako, bardzo nowoczesny na owe czasy, trawler rybacki o napędzie motorowym. Jego bazą i portem macierzystym zostało walijskie Swansea, a nazwę zawdzięcza słynnemu zamkowi leżącemu w pobliżu miasta. Na początku 2 wojny światowej jednostka została przejęta przez Royal Navy i zaadaptowana na poławiacz min. Jako okręt jej królewskiej mości Picton Castle operował głównie na Morzu Północnym. Podczas jednego z patroli w 1945 roku doznał na tyle poważnych uszkodzeń, że musiał zawinąć najbliższego portu. Po wejściu do Bergen mieszkańcy miasta przyjęli załogę z honorami – jak wyzwolicieli. Okazało się, że przybycie okrętu pod banderą brytyjską zbiegło się w czasie z wycofaniem Niemców z Norwegii.

 

Po wojnie statek wrócił do żeglugi cywilnej. Przebudowany, jako frachtowiec pod nową nazwą Dolmar, przemierzał handlowe szlaki Bałtyku i Morza Północnego. W 1993 roku, gdy stał niszczejąc w norweskim fiordzie, wpadł w oko Daniela Morelanda – obecnego właściciela i kapitana – który poszukiwał jednostki nadającej się do przerobienia na żaglowiec. Przekonawszy się, że silnik wciąż jest w dobrym stanie, podjęto próbę przeprowadzenia statku przez Atlantyk do Kanady. Tam, za kwotę 2 milionów dolarów, został wyremontowany i przerobiony na trzymasztowy bark. Przywrócono mu też oryginalną nazwę. Oficjalnie zarejestrowany jest na Wyspach Cooka z portem macierzystym w Avatiu, jednak jego rzeczywistą bazę stanowi Lunenburg. Długość całkowita jednostki to 55 metrów. Dodajmy, że Picton Castle jest jednym z niewielu żaglowców, które noszą lizle, czyli boczne żagle stawiane na specjalnych wytykach przedłużających reje.

 

Picton Castle na Wyspie Św. Heleny
Picton Castle na Wyspie Św. Heleny / fot. Picton Castle

 

Oprócz dowódcy, stałą załogę tworzy 11 zawodowych żeglarzy. Dodatkowo, w rejs na Picton Castle może wybrać się 40 osób. Nie ma ograniczeń wiekowych. Nie trzeba mieć też żeglarskiego doświadczenia. Wszystkich niezbędnych umiejętności nabiera się w morzu. Bark znany jest z doskonałego szkolenia młodzieży, nie tylko we wspomnianych podróżach dookoła świata, ale też na krótszych dystansach na akwenach Wielkich Jezior, Atlantyku i Pacyfiku. Żaglowiec rzadko zagląda do Europy, a do Polski nie zawinął jeszcze nigdy. Najbliższa okazja w 2020 lub 2021 roku. Armator ogłosił właśnie plany kolejnej wielkiej wyprawy – tym razem dookoła Atlantyku. Na trasie będą porty europejskie – także na Bałtyku. W pierwotnych założeniach nie ma co prawda wizyty w polskim mieście, ale od założeń do ostatecznego harmonogramu rejsu jeszcze spora droga. Liczymy, że Polska jednak znajdzie się w rozkładzie jazdy barku Picton Castle.

 

Krzysztof Romański

4.06.2019 r.

Zdjęcie w nagłówku: Betty Meredith

 

 

 

“While the voyage is done, it’s never really over,” explains Capt. Moreland. “They’ll be processing this for the rest of their lives, and the younger ones will be mining it for the rest of their lives. It’ll be a defining things.”

 

Dodaj komentarz