Harcerski jacht Zjawa IV, który 5 grudnia ubiegłego roku wszedł na mieliznę u wybrzeży Szwecji, wreszcie wrócił do Polski. Uszkodzony żaglowiec na specjalnym pontonie został przyholowany do stoczni remontowej w Darłowie.
Zjawa IV zaryła burtą o dno w biały dzień, 5 grudnia 2016 r., przy dobrych warunkach żeglugowych. Działo się to na szwedzkich wodach terytorialnych w pobliżu miejscowości Falsterbo. Załogę bezpiecznie ewakuowano, a przechylony i częściowo zanurzony jacht pozostał w morzu na 10 dni. Uszkodzenia poszycia nie pozwalały na bezpieczne ściągnięcie statku z mielizny na głębszą wodę. Do akcji ratowniczej trzeba było użyć ciężkiego sprzętu – dźwigu o nośności 400 ton i specjalistycznej barki, która przetransportowała Zjawę IV do pobliskiego portu Dragør w Danii. Koszty remontów w tamtejszych stoczniach są znacznie wyższe niż w Polsce, dlatego armator – Centrum Wychowania Morskiego ZHP – postanowił sprowadzić uszkodzony jacht do kraju. Rozważano przewiezienie jednostki drogą lądową, ostatecznie wybór padł na transport morski.

W tym celu w środę 22 marca do Danii przypłynął gdyński holownik Ikar wraz ze specjalnym pontonem o długości 30 m, szerokości 12 m i zanurzeniu 1,5 m. Do jego pokładu przyspawane były elementy, ułatwiające przymocowanie i ustabilizowanie kadłuba Zjawy. Zgodnie z kartą bezpieczeństwa, załadowany ponton mógł być holowany maksymalnie 20 mil od brzegu. Powodzenie tej skomplikowanej logistycznie operacji było uzależnione od warunków pogodowych panujących na morzu. Na szczęście w ostatnich dniach były one sprzyjające, więc konwój bez przeszkód wyszedł z Dragør w czwartek 23 marca w godzinach przedpołudniowych. Po około dobie jednostki dotarły do Darłowa.
– Po rozładowaniu w stoczni przeprowadzona zostanie wycena i oszacowanie czasu potrzebnego na przeprowadzenie remontu. Można z góry założyć, że tegoroczny sezon jest dla Zjawy stracony – mówi harcmistrz Rafał Klepacz z Centrum Wychowania Morskiego ZHP.

Przyczyny wypadku wciąż wyjaśniane są przez Izbę Morską w Gdyni oraz szwedzką Komisję Badania Wypadków Morskich. Już teraz wiadomo jednak, że powodem wejścia na mieliznę był błąd ludzki, ponieważ w momencie kolizji jacht znajdował się poza torem wodnym.
Zjawa IV to kecz bermudzki zbudowany w 1949 r. w Szwecji. Ma dwa maszty a jego długość całkowita to 18,7 m. Od lat 80. wykorzystywany jest jako harcerski żaglowiec szkolny. Portem macierzystym statku jest Gdynia. Nazwa nawiązuje do historycznych trzech jachtów Władysława Wagnera, pierwszego Polaka który opłynął świat. Wyczyn ten upamiętniała wyprawa pod nazwą OdySEA, podczas powrotu z której Zjawa IV weszła na mieliznę.
To kapitan, co spowodowal katastrofe jeszcze nie siedzi?
Trzeba mu zabrac wszystko co ma, by zmniejszyc koszty odbudowy.
Ile lat, pieniedzy i pracy Chicagowska Polonia wlozyla w ten piekny,
historyczny jacht?
Śledztwa – prowadzone niezależnie przez szwedzkie i polskie służby – jeszcze się toczą.